piątek, 17 stycznia 2014

Pierwszy

hej,
witam was i dziękuję za aż 3 komentarze pod prologiem :) jesteście wspaniałe!
ten rozdział nie wyszedł mi najlepiej, więc przepraszam że jest taki kiepski
POZDRAWIAM...
proszę o komentarze. :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kiedy w końcu wpadłam w głęboki sen, ktoś lub coś zaczęło mnie lekko szarpać za ramiona.
Dlatego że śpię czujnie, od razu otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą... Harry'ego Potter'a.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego z zaciekawieniem. Dopiero po pary sekundach, zauważyłam Hermione ubierającą się i Freda oraz Georga, którzy budzili nasze pozostałe współlokatorki.
- Szybko za dziesięć minut zaczną się eliksiry! - krzyknął Harry oblewając mnie zimną wodą z różdżki
- Ty idioto! - prawie że krzyknęłam - Nie widzisz że już nie śpię? I dlaczego jest tu tak zimno? I która jest do cholery godzina?
Obwinęłam się w koc leżący u stóp mojego łóżka.
- Dziewczyny, szybko. - szepnął George który otworzył trzecie okno, a Harry oblał Amandę, Avalanne i Jo wodą, te na niego tylko krzyknęły
Do dormitorium wszedł Ron.
- Szybko, szybko dziewczyny ubierajcie się i do wielkiej sali!- po tym wyszedł a chłopaki za nim
Była już 8.21 rano, za dziesięć minut zaczynają się lekcje. Ubrałam się szybko w szatę i wbiegłam do łazienki. Po szybkim ogarnięciu się, spakowałam książki i niezbędne przedmioty na lekcje. Razem ruszyłyśmy do sali, lekcja trwała już ponad dziesięć minut.
Właśnie biegiem zbliżałyśmy się do lochów w których są już ślizgoni i gryfoni. Moje ręce pokryła gęsia skórka, odwinęłam rękawy od koszuli i zapięłam je przy nadgarstkach. Czułam się tak jakbym miała zamarznąć.
Przed drzwiami wymieniłyśmy się  spojrzeniami, Jo zapytała która wchodzi pierwsza. Niestety odmówiłam ostatnia. Nacisnęłam klamkę, podziewając się, widoku Snape z złośliwym uśmieszkiem.
Nie myliłam się.
- Nie mam zamiaru tracić przez was lekcji. Gryffindor traci po piętnaście punktów od każdej. - powitał nas profesor stojący za biurkiem
Wzrokiem poszukałam wolnej ławki. Hermiona była szybsza, zajęła dla nas trzecią od końca, a czwartą od początku. Bez namysłu siadłam obok niej wyciągając leniwie książkę, pergamin, pióro i atrament.
Chciałam w trakcie lekcji zapytać czemu nie obudził nas budzik, ale wiedziałam że Snape bezustannie obserwuje nasze poczynania. Robiliśmy już PIERWSZEGO dnia eliksir nie widzialności.
Wiedziałam jak go zrobić aby zadziałał, gdyż na trzecim roku warzyłam go z Hermioną. Potrzebowałyśmy go abym ja i Harry mogliśmy sprawdzić strategię puchonów, w quiddichu.
Znałam go na pamięć, kiedy dodałam ostatni składnik i wymieszałam, Snape podszedł do mojego kociołka.
Zmierzył najpierw mnie, potem to co wywarzałam, zimnym, złowrogim spojrzeniem.
Wyjął z klatki białego zająca i wlał mu do ust trochę eliksiru.
Zwierzątko natychmiastowo znikło a na twarzy profesora zagościła chęć, rzucenia na mnie Avady.
- Griffindor otrzymuje dziesięć punktów.- wymamrotał z wielką niechęcią
Posłałam mu wielki uśmiech wyszczerzając przy tym swoje zęby.
- To bolało?- zapytał nagle Jasper Clarkson siedzący za mną
Odwróciłam się i spojrzałam na gryfona.
- Co?- zapytałam unosząc jedną brew
- Jak spadłaś z nieba. - poruszył brwiami
Strzeliłam tak zwany w świecie mugoli "face plam" i odwróciłam się z powrotem. Zobaczyłam Snapea oceniającego eliksir Hermiony. Zmroził mnie wzrokiem, a ja poczułam gęsią skórkę na ręce.
- Dziesięć punktów dla Gryffindoru. - wymruczał znów pod nosem
Odchrząkałam, a ten znów zmroził mnie wzrokiem.
- Coś nie tak panno, Green?- zapytał z irytacją
- Ale ja nic od pana nie chcę. - powiedziałam słodkim głosikiem, zmrużyłam oczy
Miał nieopisany wyraz twarzy odwrócił się a w tym momencie zadzwonił dzwonek.
Następne lekcje minęły w spokoju.

- Jak ja go nienawidzę!- wybuchła Hermiona kiedy siedziałyśmy w siowiarni wysyłając listy do rodziców
- Tak. - przytaknęłam - Najchętniej złamałabym mu ten krzywy nos, albo rzuciła na niego avadę.
Rozmarzyłam się podając Kawie* kawałek pergaminu, który zwinięty w rulonik.
Hermiona przytakiwała na moje propozycje, unicestwienia Snapea.
- Ta siowiarnia powinna być niżej.- usłyszłam głos dobiegający zza ściany
- Rozwalmy ją.- powiedziała druga postać, ale ten głos rozpoznałam bez chwili zastanowienia
Do środka wszedł Draco Malfoy i Jay Bee. Ten drugi stanął jak wryty kiedy nas zobaczył. Zmierzył mnie wzrokiem i zapytał bez dłuższego namysłu.
- Chyba tego nie słyszałyście?- zapytał a Malfoy dźgnął go łokciem w żebra
- Rozwalić siowiarnie?- zapytałam z uśmiechem
Jay pokiwał głową. Po chwili zaśmiałam się, Draco i Jay zrobili to samo. Hermiona patrzyła na nas z powagą.
Po krótkim ataku śmiechu, nastała niezręczna cisza.
- Tak w ogóle, cześć. - powiedział Draco z małym uśmiechem
Nieco zdziwiona jego reakcją odpowiedziałam, niechcący patrząc na jego zielone tęczówki.
- Hej. - spuściłam wzrok
Jay wziął swoją sowę i przywiązał jej do nogi, wyjętą z kieszeni spodni paczuszkę.
Draco stał oparty nonszelancko o gruby mur i nad czymś się zastanawiał.
- Mam rzucić na ciebie Crucio?- zapytał Bee
- Sowy powinny przylatywać po listy do wielkiej sali.- stwierdził białowłosy chłopak podnosząc głowę w naszym kierunku
- Taa, a różdżki powinne same czarować.- zakpiłam i przypomniałam sobie poranek - Dlaczego nie zadzwoniły dzwony*?
- Nie słyszałaś że Filch uciekł? W nocy Krwawy Baron straszył pierwszoroczniaków. Szkoda że nie widziałaś w jakim stanie były korytarze. - zaśmiał się Jay, najwyraźniej wspominając reakcje młodych
- Wiedziałam że prędzej czy później zrezygnuje.- stwierdziła Hermiona i rzuciła w moja stronę - Idziesz? Za godzinę kolacja.
- Mhymm.- mruknęłam i wyszłyśmy z pomieszczenia
Szłyśmy przez ścieżkę po błoniach Hogwartu, wiał przyjemny zimny wiatr.
- Co to było?- zapytała mnie gdy byłyśmy już wystarczająco daleko od ślizgonów
- Co?- zapytałam
- Oni z nami rozmawiali, ślizgoni! Tym bardziej Malfoy nienawidzi szlam.- szeptała
- Oj daj spokój, co z tego że są ze Slytherinu? Malfoy... z kąt  wiesz że nie trawi "szlam"?- kopnęłam kamyk leżący na ścieżce


_________________________________________________________________________________

Kawa - sowa Evanescy 
Dzwony- w moim opowiadaniu uczniów budzą głośne dzwony, które obsługuje Filch 

2 komentarze:

  1. Ty mówisz że jest kiepski ? Jest przecudowny, genialny ..........nie mam słów po prostu . Piszesz zajebiście dziewczyno ! Czekam na kolejny rozdział !
    Buziaki Selinka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny. Bardzo mi się podoba.
    Tylko Malfoy powinien być bardziej arogancki.
    Czekam na następny rozdział.

    Pozdrawiam Dominika :)

    OdpowiedzUsuń