środa, 29 stycznia 2014

Czwarty

***
Hogwart. Młody Severus Snape, idzie w towarzystwie Lucindy Evans i Petera Green (rodzice Ness). Rozmawiają, śmieją się. 

***
Namiot weselny. Severus stoi razem z Lucindą i Peterem Green, podczas ich ślubu. Lucinda oznajmia: 
- Spodziewamy się dziecka, chcemy abyś był ojcem chrzestnym. 
***
Szpital. Peter i Severus sprzeczają się. 
- Eva.- Peter
- Ness.- Severus
- Eva.
- Ness.
***
Jasne pomieszczenie. Lucinda leży w łóżku z niemowlakiem w objęciach. 
- Evanesca. 
***
Plac zabaw, pięcioletnia Evanesca na rękach Severusa. 
- Jesteś chyba najśliczniejszą dziewczynką, na świecie. - mówi Severus
***
Ciemny pokój. Lucinda, Peter i Severus krzyczą. 
- Nie interesuje mnie to, będzie taka jaka chcemy żeby była! - krzyczy ojciec Ness
- Nie powiem jej prawdy, jeśli będzie uczyć się w Hogwarcie! - krzyczy Severus i trzaska drzwiami 
_________________________________________________________________________________

Ness wyprostowała się szybko, nie miała pojęcia co o tym myśleć. Spojrzała na dyrektora, który stał przyglądając się jej z uwagą.
- Przepraszam.- rzuciła odwracając się w stronę drzwi i słysząc że jej głos się złamał
Wybiegła z gabinetu, nie miała pojęcia co teraz począć. Po jej policzkach zaczęły spływać strumienie łez. Biegła. Kiedy zobaczyła przed sobą, idącego spokojnie jej "ojca chrzestnego", uderzyła ją fala gorąca. Przystanęła parę stóp od niego, patrząc jak na jego twarzy maluje się współczucie. Była tak zła że bez słowa, pobiegła dalej. Nareszcie dobiegła dotąd, gdzie chciała się znaleźć. Stanęła przed ścianą za którą znajdywał się pokój życzeń. Zamknęła oczy, wyobraziła sobie to jako Pokój  Wspólny Gyffindoru.
Kiedy pojawiły się drzwi, chwyciła za klamkę. Każdy detal był tutaj, taki sam jak w Salonie. Bez większego zastanowienia, opadła ciężko w fotelu tonąc we łzach.
To był jak dotąd najgorszy dzień w jej życiu.
Nie mogła pojąć jakim cudem, Nietoperz jest jej ojcem chrzestnym.
Dlaczego, nic jej nie było wiadomo? Dlaczego, tak ją traktował na lekcjach?
Po kilkunastu minutach, ktoś przeszkodził jej w rozmyślaniu swojego żywota.
Do pokoju ktoś wszedł, przy pierwszych krokach aż podskoczyła. W końcu przed nią stanął Draco Malfoy, patrzył na nią z nieopisanym wyrazem twarzy
- Cześć.- powiedział i zajął miejsce w fotelu gdyby nigdy nic, który stał naprzeciwko zajętego przez nią samą - Wiesz... w sumie cieszę się że już o tym wiesz. Nie sądziłem że....
- Zaraz co?!- krzyknęła zszokowana wypowiedzią Ślizgona - Cieszysz się że co?! Skąd o tym wiesz?!
- Spokojnie... od czego mam zacząć?- zapytał z szyderczym uśmieszkiem
- Skąd wiesz, że wiem?- zrzuciła z nóg buty i siadła po turecku
- To tak, moi rodzice znają Nietoperza. Zapewne nie uwierzysz ale on ma strasznie długi jęzor, myślałem że się uduszę ze śmiechu, jak mi powiedzieli. - zaśmiał się, ale umilkł gdy zobaczył karcące spojrzenie Ness - No, jakbyś nie zauważyła byłem u Dumbledora.
- Śmieszne, a skąd wiesz że tu przyszłam?- zapytała mrużąc oczy
- Szedłem za tobą. - na jego twarzy znów zagościł szyderczy uśmiech
- Siedzę tu już jakieś piętnaście minut. - na jej twarzy też zagościł szyderczy uśmiech
- Zastanawiałem się czy tu wejść.- odpowiedział po chwili namysłu
Zapadła przez chwilę cisza, Gryffonka nie miała zamiaru żalić się teraz Draconowi.
Ness od początku czuła motylki w brzuchu. Jak tak siedziała i rozmawiała z Malfoyem, z TYM Malfoyem. Punkt westchnień większej części dziewczyn, w zamku. Odkąd razem pracowali nad eliksirem, Ness włączyła się do tych właśnie dziewczyn. Jego stalowa grzywka jak zawsze opadała w nieładzie na czoło, co dodawało mu uroku. Jego umięśniony tors i ramiona, jak zawsze podkreślała, zawsze dopasowana szata.
Gdy tak na niego patrzyła, zapomniała całkiem o rzeczywistości.
O tym że będzie reprezentowała szkołę w Turnieju Quidditcha, że znienawidzony nauczyciel jest jej ojcem chrzestnym, że już jest po ciszy nocnej...
- Która jest godzina?- zapytała, przypominając sobie o świecie
- O właśnie, miałem ci też powiedzieć że powinnaś być już w dormitorium. - uśmiechnął się niewinnie
- Malfoy.- wypowiedziała to przez zęby
Ten wzruszył ramionami i wskazał jej na drzwi.
- Proszę.
Ness ruszyła w stronę drzwi, otworzyła je po cichu. Usłyszała rozmowy i kroki na korytarzu. Cofnęła się szybko zamykając drzwi, tym samym wpadła na Dracona. On jednak stał tuż za nią, czuła jego oddech na karku. Poczekała aż kroki ucichną. Poczuła jego nieziemski zapach perfum, wciągnęła mocniej powietrze.
- Co z tobą? Mdlejesz?- zapytał szeptem Malfoy, dość dziwnym głosem
- Tak, umieram.- wyszeptała ironicznie, po czym wyszła z pomieszczenia, ponieważ kroki ucichły
Stanęła jak wryta.
Oto przed nimi stała profesor McGonagall, spiorunowała ich wzrokiem.
- Czy wy wiecie która jest godzina?- zapytała składając ręce na piersi
Odpowiedzieliśmy jej mruknięciem.
Widać było że jest zdziwiona, tym że oboje wyszliśmy z pokoju życzeń. 
- A więc odejmuję Gryffindorowi i Slytherinowi po dziesięć punktów. Widzę was jutro o dziewiętnastej w moim gabinecie.- powiedziała i odeszła - Do łóżek! - krzyknęła jeszcze zanim zniknęła za rogiem 
- Ups, ej normalnie chyba taka nie jest.- Draco złożył ręce na piersi
- Raczej.- Gryffonka odprowadziła nauczycielkę Transmutacji, za 
róg korytarza 
- No to do zabaczenia, na jakże ciekawym i zapierającym dech w piersiach szlabanie.- już miał odchodzić ale dodał patrząc przez ramię - Gratulacje za dostanie się do reprezentacji! 
- Dzięki.- powiedziała i ruszyła samotnie w stronę wieży Gryffindoru

_________________________________________________________________________________


piątek, 24 stycznia 2014

Trzeci

"Musimy pogadać, nie martw się. "
Ness podniosła wzrok znad kartki i spojrzała na przyjaciółkę. Hermiona była uśmiechnięta- jak zawsze- nalewała sobie soku z dyni.
Evanesca siedząca jak zawsze twarzą do Slytherinu, poczuła rumieńce. Kiedy zauważyła że połowa ślizgonów się jej przygląda, opuściła wzrok.
Kiedy Dumbledore wstał wszystkie rozmowy ucichły.
- Zapewne zastanawiacie się, dlaczego postanowiłem tu przyjść, wraz z innymi nauczycielami. Jak widzicie,dostawiono stoły.- tu wskazał na stoły z pustymi miejscami - A więc chciałem wam oznajmić, że w tym roku, w Hogwarcie, odbędzie się... Międzyszkolny Turniej w Quidditchu...
Cała sala, została zapełniona podnieconymi szeptami i okrzykami radości.
- Ekstra.- szepnęli George i Fred
- Super.- Harry wydawał się najbardziej szczęśliwy
- ... Muszę jeszcze powiedzieć, że do drużyny reprezentacyjnej weszli : Kevin Smith, Harry Potter, Evanesca Green, Fred oraz George Weysleyowie, Rupert Stay i Aleksandra Oliver.
Uczniowie powitali reprezentantów gromkimi brawami.
- Jest.- pisnęła Ness, po czym przybiła piątkę z Harrym, Georgem i Fredem
Wybrano cztery osoby z Griffindoru, jedną ze Slytherinu ( Rupert Stay) oraz dwie z Hufflepuffu.
- Cztery osoby.- szepnął Neville - To rekord Gryffindoru!
-... A teraz chciałbym powitać naszych gości. Beauxbatons, Durmstrang, Cimlem, Axteria i Maggorn.
Drzwi do Wielkiej Sali się otworzyły, do środka zaczęli wchodzić reprezentanci szkół.
Na początku próg przekroczyły same dziewczyny z Beauxbatons , w niebieskich "szatach". Tuż za nimi chłopaki i dziewczyny, ubrani na czerwono z Cimlem. Dalej znów same dziewczyny z Axteria, ubrane na zielono. Zaraz za nimi chłopaki ubrani na granatowo z Maggorn. Teraz nareszcie szkoła na którą dziewczyny, najbardziej czekały Durmstrang. Chłopaki ubrani na brązowo. Hogwart powitał ich brawami, nie obyło się od pisków dziewczyn. Goście zajęli miejsca witając się z osobami, siedzącymi obok nich.
-... Serdecznie witamy w Hogwarcie.- zaczął dyrektor kiedy przywitał się z innymi dyrektorami- Mamy nadzieję że zamek wam się podoba, może trochę poczujecie się jak u siebie. Ale nie o tym mowa. Przestawiam Ministra Magii, pana Korneliusza Knota który wyjaśni zasady.
Wyciągnął swoją prawą rękę, kiedy Knot wychodził na środek.
- Dobry wieczór wszystkim. - obdarzył wszystkich uśmiechem - Jako minister magii, wyjaśnię wam dwie zasady. Po pierwsze, przed każdym meczem sprawdzane będzie czy aby nie zażyliście jakiś środków. Po drugie, za kontuzje odpowiada dyrektor szkoły. Dziękuję do widzenia. - i wyszedł z sali
- Co za dziwny gość.- szepnął Ron
- Gdzie jest Snape?- zapytała Ness, kiedy zauważyła że miejsce profesora jest puste
- Właśnie.- skomentowała Hermiona                                                                        

Kiedy wszyscy się najedli do syta, a połowa szkoły rozeszła się do dormitorium, zdarzyło się coś nad zwyczajnego. Do sali wleciała sowa, i to nie byle jaka sowa. Piękna czarno-czerwona, ze złotym pudełkiem przywiązanym do masywnej stópki. Każdy kto teraz siedział,- nawet nauczyciele- bacznie obserwowali jej lot. Ku zaskoczeniu Ness, wylądowała właśnie na jej pustym talerzu. Była tak piękna że nie mogła oderwać oczu od jej upierzenia. Siedziała i patrzyła na nią nie dawać po sobie poznać, że zamierza sprawdzić wiadomość. Na jej szczęście Hermiona kopnęła ją pod stołem w piszczel.
- Ałaaa.- szepnęła i odwiązała pudełeczko od sowy, ta natychmiast odleciała
Dopiero teraz zobaczyła że jest jeszcze liścik. Rozwinęła kawałek pergaminu i zaczęła czytać.

Panno, Green.  

To co ci teraz powiem może być dla ciebie niejasne, ale musisz zrozumieć. Nie mam ochoty o tym wspominać, sądziłem że bez wyjaśniania ci tej historii się obędzie.  
Jestem twoim Ojcem Chrzestnym! 

PS. Idź do Dumbledora z tym co jest w pudełku. 

                                                                                                                                                  Profesor, S. Snape. 

Ness siedziała zdziwiona patrząc nieustannie na kartkę.
- Co to jest?- zapytała nagle Hermiona
- Zobacz.- Ness podała jej list od Snape'a
Spojrzała w kierunku stołu nauczycieli, Dumbledore patrzył na nią z nieskrywanym smutkiem.
- O ja... przecież... to nie może być prawda ty?... Nie na pewno nie.- Hermiona prawie krzyczała, przez co pewnie połowa szkoły ją słyszała
- Miona!- krzyknął Harry- O co chodzi?
Hermiona podała mu liścik. Evanesca sięgnęła po pudełko i otworzyła je. W środku była fiolka z wspomnieniem.
- Nie, weźcie powiedźcie że to sen. Przecie on nie może być... - przerwał jej głos dyrektora
Albus Dumbledore stał za nią i złapał ją za ramię.
- Myślę że powinnaś to wyjaśnić w taki sposób, jaki przystało.- powiedział i wziął fiolkę - No za mną.
Ness posłusznie wstała rzucając do przyjaciół ostatnie spojrzenie. Szła szybkim krokiem za profesorem, mając mnóstwo pytań w głowie.
- Profesorze.- zaczęła niepewnie
- Tak?
- Czy to prawda?- zapytała z nadzieją że to jedna wielka pomyłka
Niestety dyrektor jej nie odpowiedział, niem się obejrzała byli już w gabinecie profesora Dumbledora.
Gabinet był bardzo duży ale posiadał bardzo dużo kolumn i szafek. Usłyszała jęki byłych dyrektorów Hogwartu, i stukoty różnych przedmiotów. Jej uwagę po raz setny przyciągnął Feniks. Czerwony, chudy ptak.
-Podejdź.- usłyszała głos profesora
Stał obok czegoś co przypominało "talerz", srebrna rzecz unosząca się sama w powietrzu. Podeszła i zobaczyła jak Dumbledore, wlewa do środka wspomnienie. W wodzie pojawiły się czarne "zacieki". Sunęły ku głębi kiedy Dumbledore dał jej znak, wsadziła głowę do wody.


_________________________________________________________________________________

Heej.
Mam nadzieję że rozdział się spodobał. :)
Proszę o komentarze. :D

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Liebster Awards

Hej.
Muszę was poinformować że ten blog został nominowany do Liebster Awards. 
Został nominowany przez Selinka Heart, za co bardzo dziękuję. :)
_________________________________________________________________________________
Pytania które dostałam:
1. Twoje inicjały .
2. Masz jakąś ksywkę ?
3. Ulubiona aktorka .
4. Ulubiony cytat
5. Jakiego koloru nienawidzisz ?
6. Gdzie chciałabyś wyjechać ?
7. Jesteś pewna siebie ?
8. Byłaś za granicą ?
9 . Myślałaś kiedyś o śmierci ?
10 . Lubisz się stroić ?
11. Jak nazywa się twój ulubiony blog ?

Odpowiedzi: 
1. AB
2. Nie mam
3. Dakota Fanning
4. "Never say Never"
5. Brązowego
6. Do Izraela
7. Nie zawsze
8. Tak
9. Parę razy się zdarzyło ;/
10. Taak
11. "Danger" ;3
_________________________________________________________________________________

Moje pytania:
1. Twój idol.
2. Co cię skłoniło do prowadzenia bloga?
3. Słuchasz rapu?
4. Byłaś kiedykolwiek poza Europą?
5. Zmierzch czy Harry Potter?
6. Masz rodzeństwo? Jeśli tak to ile?
7.Masz zwierzęta?
8.Bella i Edward czy Hermiona i Ron?
9. Ulubiony film?
10. Która klasa?
11. Czego nauczył cię twój idol?
_________________________________________________________________________________

Nominuję:
 Asia Joanna - http://tanczacaaa-bellaijazz.blogspot.com/
 Justyna Nowak - http://historiadakotyiaro.blogspot.com/
 Emo Dziewka - http://ellie-raven-blask-nocy.blogspot.com/
 POISON - http://porcelana-bellaro.blogspot.com/
 Jazz - http://enough-for-today.blogspot.com/

niedziela, 19 stycznia 2014

Drugi

Rozdziały będą opisywane przez narratora !
Miłego czytania. ;)
_________________________________________________________________________________

- Nie uważasz że Malfoy, próbuje tylko przejąć cię na jego stronę?- zapytała Hermiona, kiedy ona i Evanesca zbliżały się do zamku
- Miona co z tobą?- Ness przystanęła, mierząc Hermionę spojrzeniem
- Ja uważam że tak właśnie jest, Ness czy ty tego nie widzisz?- zapytała kiedy znów ruszyły
- Dlaczego miałby to robić?- zapytała Gryfonka, kiedy weszły do sali wejściowej
- To chyba jasne... Nie pamiętasz jak tiara przydziału, powiedziała że masz wielkie zdolności i potencjał?- ściszyła głos do szeptu
- Co masz na myśli?- Ness zaczęła się niecierpliwić
- Sądzę że ojciec Malfoya macza w tym palce.- po tym szybko dodała - Jest śmierciożercą.
- Dobrze wiesz że Sama-Wiesz-Kto, został unicestwiony przez Harry'ego.- prawie krzyknęła
- No właśnie, a jeśli ojciec Malfoya sam tworzy sobie armię? Albo jeśli śmierciożercy, sami tworzą armię aby pomścić Sama-Wiesz-Kogo. - zbliżały się się szybkim tempem do wieży gryfonów
- Może czasem, lepiej odłóż książki?- zapytała Evanessca
- Nie sądzę.
- Hasło?- zapytała Gruba Dama
- "Lunatyk".- dziewczyny przeszły przez dziurę za obrazem, nie odzywając się do siebie

Ness podeszła do Harry'ego i Rona grających w szachy. Hermiona zaś, pobiegła prosto do dormitorium.
- Wieża na a7.- rozkazał Ron, po tym jego pionek rozwalił Gońca Harry'ego
- Co jej się stało?- zapytał Harry odrywając wzrok od szach
Gryffonka usiadła obok Rona i położyła głowę na stole.
- Jesteście jak dzieci. Macie szesnaście lat a gracie w grę dla jedynastolatków.
- To mnie odpręża. - zaprzeczył Ron - Poza tym jestem jeszcze młody.
- A to co? Pierwsze wąsy?- zaśmiała się Evanessca
Harry wybuchł śmiechem.
- Dobra, teraz odpowiedz na pytanie.- powiedział Harry składając grę
- Taka mała sprzeczka.- Ness podniosła głowę
- O co poszło? Jeśli o chłopaka to do widzenia.- Ron włożył szachy do szufladki pod stolikiem
- Można tak powiedzieć.- dodała szybko, widząc reakcję rudzielca - To znaczy, ten człowiek jest płci "idiotów".
- No to mów.- nakazał Harry
Ness opowiedziała im o spotkaniu w siowiarni i o zdaniu Hermiony.
- W sumie.- podsumował Ron
- CO?!- krzyknęła Ness a cały salon zwrócił się w jej stronę
Każdy gryfon, przebywający w tej chwili w salonie, wlepił w nich wzrok
- Nie macie niczego do roboty?!- krzyknął Ron, po tym zwrócił się do Evanescy- Wiesz ma trochę racji.
- Ale Ron, zabiłem Voldemorta a horkruksy zostały zniszczone. WSZYSTKIE.- Harry się ożywił
- Ha.- skomentowała Ness
- No a ta druga wersja? Z Malfoyem.- zapytał Ronald
- Malfoy? Widziałeś że uciekł, kiedy zobaczył że Harry żyje.- Ness przypomniała sobie wszystko*
- Nienawidzę Malfoya i jego rodziców.- skomentował Ron i odszedł
- Co się z nimi dzieje?- zapytała Ness odprowadzając rudego wzrokiem
- Nie wiem, jakoś nie przeszkadzało im jak w tamtym roku. Non stop chodziłaś w skowronkach, po warzeniu eliksiru z Malfoyem.- zaśmiał się Harry
- Odwal się.- Gryffonka poszła do dormitorium
Wściekła na Harry'ego rozłożyła się na łóżku, widząc jak Hermiona czyta książkę. Nie spojrzała na nią ani razu.
- Dlaczego mi nie wierzysz?- zapytała Hermiona przez łzy
Ness od razu zerwała się z łóżka i przysiadła patrząc na łzy swojej przyjaciółki.
- Miona, wiesz że zawsze ci ufałam i wierzyłam. Jesteś najlepszą osobą jaką kiedykolwiek znałam. Zawsze radzisz sobie z problemami, nie obchodzą cię komentarze innych. Jesteś tak inteligenta że dałabym wszystko, aby być taka jak ty. Wiesz dobrze że nienawidzę plotek. Wolę wysłuchać obydwóch stron aby wyciągnąć wnioski. Przepraszam że nie jestem idealna,- w tym momęcie po policzkach zaczęły płynąć jej łzy- że jestem tak różna od ciebie. Wierzę że ludzie się zmieniają. Sama powtarzałaś mi żebym nie oceniała książki po okładce. "Pierdol przyszłość, zapomnij co było, żyj przyszłością." Zawsze sobie to powtarzałyśmy. Pamiętasz? Jak pocałowałam Dereka* w czwartej klasie? Zrobiłam to dlatego że, zazdrościłam ci że zaliczyłaś wszystkie przedmioty. Widziałam jak na niego patrzyłaś, nie wiem co mną kierowało. Kłamałam że coś do niego czuję, żeby zrobić ci na złość. Przepraszam za wszystko. Jestem tylko człowiekiem, chciałabym być idealna. Masz prawo mnie nienawidzić.- otarła łzy rękawem i wyszła z pokoju
Wiedziała że za pół godziny zaczyna się kolacja. Szła na wschodnią część zamku, chciała być w tej chwili sama.
Minęła kilku ślizgonów i puchonów którzy ze zdziwieniem patrzyli na jej mokrą od łez twarz.
Ciągle miała w głowie to jak zraniła Hermionę z zazdrości. Normalnie nie była zazdrosna, ale kiedy nie zaliczyła eliksirów nie panowała nas emocjami. Żałowała tego bardzo, zrobiła to własnej przyjaciółce.
Kiedy upewniła się że nie ma w pobliżu żadnego ucznia, siadła i oparła się o ścianę zakrywając twarz dłońmi. Nie miała pojęcia ile już tu siedziała, ale jej oczy były już suche. Uspokoiła się.
Nagle usłyszała kroki osób idących w jej stronę. Nikt nie odezwał się ani słowem.
- Kto to jest?- zapytał ktoś nagle z dalekiej odległości
- Jakaś gryffonka.- powiedział drugi, ten głos poznałaby wszędzie
Podniosła się gwałtownie i poszła w przeciwną stronę.
Szedł tam Draco i  jego przyjaciel Jay. Szła z głową spuszczoną w dół przyglądając się czubkom swoich butów.
- Coś się stało?- zapytał Jay, jego głos był dziwnie łagodny
- Nie.- powiedziała szybko - Wiecie która godzina?
Jay spojrzał na zegarek a jego poczynania obserwował Draco.
- Za dziesięć ósma.
- Dzięki.- powiedziała i pobiegła do dormitorium
Oceniając małą liczbę osób w Salonie Wspólnym Griffindoru, połowa uczniów była już w sali. Poszła do łazienki sprawdzając stan jej oczu. Nie były czerwone, mimo tego obmyła je wodą. Widziała zmęczenie na swojej twarzy, postanowiła jednak iść na kolację.
Sala była już prawie wypełniona, zobaczyła miejsce obok Freda i Harry'ego. Poszła tam bez zastanowienia. Usiadła obok chłopaków widząc spojrzenie Hermiony siedzącej na przeciwko. Niestety to miejsce było przodem do całej sali. Oparła głowę o rękę i zobaczyła że Hermiona wyciąga w jej stronę, rękę z kawałkiem pergaminu. Wzięła go bojąc się  patrzeć jej w oczy. Rozwinęła go i przeczytała liścik na którym było pięć słów.

_________________________________________________________________________________

Hej, a więc zdecydowałam się dodać ten rozdział jeszcze dziś. :)
Przeczytałaś? Proszę zostaw komentarz :)

piątek, 17 stycznia 2014

Pierwszy

hej,
witam was i dziękuję za aż 3 komentarze pod prologiem :) jesteście wspaniałe!
ten rozdział nie wyszedł mi najlepiej, więc przepraszam że jest taki kiepski
POZDRAWIAM...
proszę o komentarze. :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kiedy w końcu wpadłam w głęboki sen, ktoś lub coś zaczęło mnie lekko szarpać za ramiona.
Dlatego że śpię czujnie, od razu otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą... Harry'ego Potter'a.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego z zaciekawieniem. Dopiero po pary sekundach, zauważyłam Hermione ubierającą się i Freda oraz Georga, którzy budzili nasze pozostałe współlokatorki.
- Szybko za dziesięć minut zaczną się eliksiry! - krzyknął Harry oblewając mnie zimną wodą z różdżki
- Ty idioto! - prawie że krzyknęłam - Nie widzisz że już nie śpię? I dlaczego jest tu tak zimno? I która jest do cholery godzina?
Obwinęłam się w koc leżący u stóp mojego łóżka.
- Dziewczyny, szybko. - szepnął George który otworzył trzecie okno, a Harry oblał Amandę, Avalanne i Jo wodą, te na niego tylko krzyknęły
Do dormitorium wszedł Ron.
- Szybko, szybko dziewczyny ubierajcie się i do wielkiej sali!- po tym wyszedł a chłopaki za nim
Była już 8.21 rano, za dziesięć minut zaczynają się lekcje. Ubrałam się szybko w szatę i wbiegłam do łazienki. Po szybkim ogarnięciu się, spakowałam książki i niezbędne przedmioty na lekcje. Razem ruszyłyśmy do sali, lekcja trwała już ponad dziesięć minut.
Właśnie biegiem zbliżałyśmy się do lochów w których są już ślizgoni i gryfoni. Moje ręce pokryła gęsia skórka, odwinęłam rękawy od koszuli i zapięłam je przy nadgarstkach. Czułam się tak jakbym miała zamarznąć.
Przed drzwiami wymieniłyśmy się  spojrzeniami, Jo zapytała która wchodzi pierwsza. Niestety odmówiłam ostatnia. Nacisnęłam klamkę, podziewając się, widoku Snape z złośliwym uśmieszkiem.
Nie myliłam się.
- Nie mam zamiaru tracić przez was lekcji. Gryffindor traci po piętnaście punktów od każdej. - powitał nas profesor stojący za biurkiem
Wzrokiem poszukałam wolnej ławki. Hermiona była szybsza, zajęła dla nas trzecią od końca, a czwartą od początku. Bez namysłu siadłam obok niej wyciągając leniwie książkę, pergamin, pióro i atrament.
Chciałam w trakcie lekcji zapytać czemu nie obudził nas budzik, ale wiedziałam że Snape bezustannie obserwuje nasze poczynania. Robiliśmy już PIERWSZEGO dnia eliksir nie widzialności.
Wiedziałam jak go zrobić aby zadziałał, gdyż na trzecim roku warzyłam go z Hermioną. Potrzebowałyśmy go abym ja i Harry mogliśmy sprawdzić strategię puchonów, w quiddichu.
Znałam go na pamięć, kiedy dodałam ostatni składnik i wymieszałam, Snape podszedł do mojego kociołka.
Zmierzył najpierw mnie, potem to co wywarzałam, zimnym, złowrogim spojrzeniem.
Wyjął z klatki białego zająca i wlał mu do ust trochę eliksiru.
Zwierzątko natychmiastowo znikło a na twarzy profesora zagościła chęć, rzucenia na mnie Avady.
- Griffindor otrzymuje dziesięć punktów.- wymamrotał z wielką niechęcią
Posłałam mu wielki uśmiech wyszczerzając przy tym swoje zęby.
- To bolało?- zapytał nagle Jasper Clarkson siedzący za mną
Odwróciłam się i spojrzałam na gryfona.
- Co?- zapytałam unosząc jedną brew
- Jak spadłaś z nieba. - poruszył brwiami
Strzeliłam tak zwany w świecie mugoli "face plam" i odwróciłam się z powrotem. Zobaczyłam Snapea oceniającego eliksir Hermiony. Zmroził mnie wzrokiem, a ja poczułam gęsią skórkę na ręce.
- Dziesięć punktów dla Gryffindoru. - wymruczał znów pod nosem
Odchrząkałam, a ten znów zmroził mnie wzrokiem.
- Coś nie tak panno, Green?- zapytał z irytacją
- Ale ja nic od pana nie chcę. - powiedziałam słodkim głosikiem, zmrużyłam oczy
Miał nieopisany wyraz twarzy odwrócił się a w tym momencie zadzwonił dzwonek.
Następne lekcje minęły w spokoju.

- Jak ja go nienawidzę!- wybuchła Hermiona kiedy siedziałyśmy w siowiarni wysyłając listy do rodziców
- Tak. - przytaknęłam - Najchętniej złamałabym mu ten krzywy nos, albo rzuciła na niego avadę.
Rozmarzyłam się podając Kawie* kawałek pergaminu, który zwinięty w rulonik.
Hermiona przytakiwała na moje propozycje, unicestwienia Snapea.
- Ta siowiarnia powinna być niżej.- usłyszłam głos dobiegający zza ściany
- Rozwalmy ją.- powiedziała druga postać, ale ten głos rozpoznałam bez chwili zastanowienia
Do środka wszedł Draco Malfoy i Jay Bee. Ten drugi stanął jak wryty kiedy nas zobaczył. Zmierzył mnie wzrokiem i zapytał bez dłuższego namysłu.
- Chyba tego nie słyszałyście?- zapytał a Malfoy dźgnął go łokciem w żebra
- Rozwalić siowiarnie?- zapytałam z uśmiechem
Jay pokiwał głową. Po chwili zaśmiałam się, Draco i Jay zrobili to samo. Hermiona patrzyła na nas z powagą.
Po krótkim ataku śmiechu, nastała niezręczna cisza.
- Tak w ogóle, cześć. - powiedział Draco z małym uśmiechem
Nieco zdziwiona jego reakcją odpowiedziałam, niechcący patrząc na jego zielone tęczówki.
- Hej. - spuściłam wzrok
Jay wziął swoją sowę i przywiązał jej do nogi, wyjętą z kieszeni spodni paczuszkę.
Draco stał oparty nonszelancko o gruby mur i nad czymś się zastanawiał.
- Mam rzucić na ciebie Crucio?- zapytał Bee
- Sowy powinny przylatywać po listy do wielkiej sali.- stwierdził białowłosy chłopak podnosząc głowę w naszym kierunku
- Taa, a różdżki powinne same czarować.- zakpiłam i przypomniałam sobie poranek - Dlaczego nie zadzwoniły dzwony*?
- Nie słyszałaś że Filch uciekł? W nocy Krwawy Baron straszył pierwszoroczniaków. Szkoda że nie widziałaś w jakim stanie były korytarze. - zaśmiał się Jay, najwyraźniej wspominając reakcje młodych
- Wiedziałam że prędzej czy później zrezygnuje.- stwierdziła Hermiona i rzuciła w moja stronę - Idziesz? Za godzinę kolacja.
- Mhymm.- mruknęłam i wyszłyśmy z pomieszczenia
Szłyśmy przez ścieżkę po błoniach Hogwartu, wiał przyjemny zimny wiatr.
- Co to było?- zapytała mnie gdy byłyśmy już wystarczająco daleko od ślizgonów
- Co?- zapytałam
- Oni z nami rozmawiali, ślizgoni! Tym bardziej Malfoy nienawidzi szlam.- szeptała
- Oj daj spokój, co z tego że są ze Slytherinu? Malfoy... z kąt  wiesz że nie trawi "szlam"?- kopnęłam kamyk leżący na ścieżce


_________________________________________________________________________________

Kawa - sowa Evanescy 
Dzwony- w moim opowiadaniu uczniów budzą głośne dzwony, które obsługuje Filch 

środa, 15 stycznia 2014

Prolog

Pierwszy dzień w szkole po raz piąty. Normalnie, mugole ujęli by mnie za wariatkę. Byłam najszczęśliwszą osobą na ziemi, kiedy przekroczyłam próg Hogwartu. Wielkie zamczysko od pierwszego roku, robi na mnie coraz to większe wrażenie. Dwa miesiące przebywania z rodzicami- non stop kłócącymi się- było dla mnie męką. To znaczy, nie to że moja rodzina to jakaś "patologia", po prostu ostatnio nie układa im się w małżeństwie. Nie mam ochoty wnikać w szczegóły. Mama wyjaśniła mi że muszą dać sobie trochę czasu, dlatego przez jakiś czas będą żyli w separacji. Nie przyjęłam tego lekko, sama nie wiem ile nocy nie przespałam- wyczerpując łzy do zera.
No ale na szczęście, znów jestem w miejscu które kocham - zaraz po rodzinnym domu. Zaczarowany sufit dający wrażenie że siedzimy pod gołym niebem i jeszcze te świece wiszące w powietrzu. Wszystko dawało temu miejscu charakterystyczne odczucie bycia w swoim drugim domu.
Właśnie profesor McGonagall wprowadziła do sali pierwszoroczniaków. Filch wystawił na środek sali krzesło, na którym spoczywała tiara. Kiedy zaczęła wyczytywać nazwiska, uczniowie zakładali tiarę która przydzielała im domy. Wszystkie słowa przechodziły mi obok uszu, wyobraźnią byłam pięć lat wstecz.

Profesor wyczytała moje nazwisko, powoli podeszłam do krzesła. Czując jak serce wali mi w klatce piersiowej, wdrapałam się na siedzenie i założyłam tiarę. 


-Hmm... Ciekawe, ktoś o dużym potencjale i wysokich możliwościach powinien się znaleźć w .... GRIFFINDOR!!!.  

Rozległy się gromkie brawa przy stole po lewej stronie. 
Czując ulgę na sercu - dlatego że Hermiona również trafiła do Griffindoru- zdjęłam tiarę i zajęłam miejsce obok mojej przyjaciółki. 

Widząc że sporo osób doszło do nas, Fred i George wymienili się znacznymi spojrzeniami. 

- Słyszeliście kiedykolwiek o Krwawym Baronie? - zapytał pierwszoroczniaków Fred 
Słysząc ich słowa przypomniałam sobie kiedy to mnie nim straszono- spałam z zaświeconą lampką. 
- Dajcie spokój.- upomniałam ich, przypominając sobie pierwszą noc w Hogwarcie
- Zobaczysz co się będzie działo w nocy.- szepnął do mnie George 
Pierwszoroczniacy zaprzeczyli na pytanie Freda. 
- To jest duch Slytherinu, o tamten...- wskazał na Barona 
Nowi uczniowie kiedy go ujrzeli przerazili się. 
- On straszy w nocy.- powiedział George 
Parę osób jęknęło, inni wytrzeszczyli oczy. 
- N n n naprawdę?- zapytał dość chudy, przygarbiony brunet 
- Oczywiście! Jeśli nie chcecie żeby was odwiedził, radzę spać z czosnkiem...- stwierdził George nachylając się żeby go wyraźnie usłyszeli 
- I w gaciach na głowie.- podkreślił Fred, powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem 
Parsknęłam śmiechem pod nosem i nalałam sobie trochę soku z dyni. 
- Ness, Malfoy. - szepnęła do mnie Hermiona, która udawała że coś podnosi z podłogi 
Na wspomnienie tego imienia przypomniała mi się połowa poprzedniego roku. 
Na zajęcia eliksirów, Snape podzielił nas w pary. W takich składach mieliśmy robić eliksir wielosokowy. Mi przypadł Draco. Oczywiście na początku żałowałam że nie wylosował mi kogoś innego, lecz on okazał się inny niż wszyscy go oceniają. Okazał się w porządku, ale poza zadaniem jakoś w ogóle żeśmy ze sobą nie rozmawiali. Jego rodzice są śmierciożercami, wolałam trzymać się od takich z daleka. Mimo tego nadal nie czuję do Dracona antypatii.  
Podniosłam wzrok do góry, przy tym napotykając wzrok Malfoya. Zauważyłam że on tak jak ja, szybko odwrócił wzrok.  
Reszta wieczoru upłynęła bardzo szybko, wykończona położyłam się spać. 


_________________________________________________________________________________

Hej, łapcie na początek taki krótki prolog. :) Pierwszy rozdział w sobotę. :) 
POZDRAWIAM. 

Informacja

Hej. Jestem Anastazja, chodzę do 2 kl gimnazjum. To jest moje 3 opowiadanie, pisałam już opowiadania o "Zmierzchu" i "Harrym Potterze" (niestety zostały usunięte ;/).
Zapraszam serdecznie wszystkich fanów przygód Harry'ego, a także innych. :D  (wybacznie, nie wiem jak to ująć) Haha. :)
Mam nadzieję że wpadniecie na 1 rozdział...  
POZDRAWIAM :*

_Anastazja_